Płytki, którymi wyłożono obrzeże basenu, były
R S cieple, słońce grzało mokre plecy Carrie, a mimo to dreszcz jej przeszedł po plecach. Coś się stało, bo Elaine, która jeszcze przed chwilą coś mówiła, zamilkła dosłownie w pół słowa. Carrie popatrzyła na dzieci, ale tam wszystko było w porządku. - Ciekawe, z kim John rozmawia - powiedziała Elaine i Carrie się odwróciła. Przy furtce prowadzącej na teren posesji mąż Elaine rozmawiał z wysokim czarnowłosym mężczyzną. To był Nikos Kristallis. - Niemożliwe - wyszeptała Carrie. - Jak on mnie tutaj znalazł? - Kto to jest? - zaniepokoiła się Elaine. - Czy ty masz jakieś kłopoty, Carrie? - To jest... To... - Carrie nie mogła wydusić z siebie słowa. Stała jak wrośnięta w ziemię, mięła w dłoniach frotowy ręcznik. Nikos się w nią wpatrywał. Radość z powodu tego, że ani jej, ani dziecku nic złego się nie stało, mieszała się z wściekłością. Ona sobie zrobiła wakacje, a on tymczasem musiał wszystko rzucić, wypytywać jej kolegów z pracy, a potem jechać za nią aż do Hiszpanii. Nie, jego świat nie funkcjonował w ten sposób. Omiótł spojrzeniem ogród, zauważył Danny'ego. Malec siedział pod drzewem w towarzystwie dwóch starszych dziewczynek i młodej osoby, która zapewne była opiekunką całej trójki. Zdawało się, że jest szczęśliwy i że ma dobrą opiekę, ale to ani trochę nie usprawiedliwiało Carrie, która ośmieliła się zabrać dziecko do Hiszpanii, nie zawiadamiając o tym Niko- R S sa. Wiedział od jej kolegów, że przyjechała tu do pracy, ale to w najmniejszym stopniu jej nie usprawiedliwiało. Dopiero gdy poczuł ból paznokci wbijających się w skórę dłoni, zdał sobie sprawę z tego, że stanowczo za mocno zacisnął pięści. Znów popatrzył na Carrie i mimo woli przypomniał mu się wieczór spędzony w jej londyńskim mieszkaniu. Wrażenie było tym większe, że Carrie chyba przed chwilą wyszła z wody, ponieważ jej kostium kąpielowy ściśle przylegał do ciała, wzmacniając pożądanie, jakie i bez tego ogarniało go zawsze, ilekroć na nią popatrzył. - Muszę porozmawiać z panną Thomas - powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu. Anglik, który był pewnie właścicielem tej hiszpańskiej willi, odsunął się na bok i już po chwili Nik znalazł się naprzeciw Carrie. - Skąd ty się tutaj wziąłeś? - spytała wojowniczo. Mokre czarne włosy ostro kontrastowały z białą skórą. -I w ogóle jak nas znalazłeś? - Twoi koledzy z pracy okazali się nadzwyczaj pomocni - odparł, z satysfakcją myśląc o tym, jak niewiele trzeba było, żeby im rozwiązać języki.